czwartek, 19 kwietnia 2012

Nasze spacerki


Spacerki dla młodego pieska powinny przede wszystkim spełniać rolę socjalizacyjną, dlatego moi właściciele zabierali mnie w różne miejsca. Niestety nie wpadli na to żeby porobić mi zdjęcia w autobusach, tramwajach, samochodzie i we wszystkich sytuacjach, z którymi kazali mi się oswajać. Jednak myślę, że można uwierzyć mi na słowo, bo wyrosłem na pewnego siebie i w miarę posłusznego psa.

 Oto ja na Kopcu Piłsudzkiego z Pancią i Panem




Nad Wisłą też było super


Wypatrywałem jakiegoś celu, z którym można by pobiegać,


ponieważ nic takiego nie zauważyłem to postanowiłem poświęcić Panci trochę uwagi, zrobiłem slalom  w zamian za mięsko



A potem testowałem jak daleko muszę się oddalić, żeby Pani dostała zawału...



W końcu Pani zapięła mnie na smycz....


....i poszliśmy do domu.


Majowy wypad w góry na przełom Białki.


I w Szczawnicy w drodze do schroniska na Durbaszce. Po drodze zdążyłem zeżreć kilka owczych kup zanim Pani się zorientowała,. Było super! Na następny dzień już nie było tak fajnie, wylądowałem u weterynarza na zastrzykach, bo nie mogłem się utrzymać na nogach. Co te górskie owce jedzą?



Cel został osiągnięty. Teraz czas na wygrzewanie się w słoneczku. Oczywiście jak każdy szanujący się chart nie położę się na twardym podłożu. państwo byli na to przygotowani i zabrali mi kocyk, a Pancia nawet poświęciła bluzę Pana, bo sam cienki kocyk okazał się nie do przyjęcia.


Znów nad Wisłą, tym razem z przyrodnią siostrzyczką Lunką i rodzinką państwa.


Muszę przyznać, że mam fajne życie, pojechałem nawet z moimi właścicielami do Chorwacji na wakacje. Była też Lunka i jej rodzina.


Pancio ze mną biegał codziennie rano jak jeszcze nie było bardzo gorąco, a wieczorem chodziliśmy na długie spacery.


Biegać za frisbee nie lubię, ale lubię mięso, więc biegałem i wszyscy byli zadowoleni








Pojechaliśmy do Doliny Bolechowickiej, Pan na wspinanie, a Pani na wygrzewanie się w pierwszych promieniach wiosennego słoneczka. Niestety po południu zrobiło się zimno i musiałem wskoczyć pod kocyki



A to moje ulubione miejsce- wybieg dla psów. Moja Pani się cieszy, bo ostatnio coraz więcej whippetów przychodzi. Mi jest w sumie wszystko jedno, chociaż czarne, wykastrowane labradory kocham najbardziej.


Lubię z nimi robić to.......( tutaj akurat pod ręką był Zip, mój młodszy kolega z tej samej hodowli)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz