środa, 18 kwietnia 2012

Kiedyś byłem taki malutki....



Moje pierwsze spacerki to było wielkie wydarzenie, wszyscy mnie podziwiali, zatrzymywali się i chcieli mnie głaskać. Raz ktoś powiedział, że jestem jack russell terierem....innym razem, że wyglądam jak krowa, ale zdecydowanie więcej było zachwytów. Moja Pani denerwowała się, że nie można spokojnie spacerować bez wzbudzania zainteresowania.


W przerwach między spacerami, które odbywały się co dwie godziny (chyba, że postanowiłem odpuścić moim właścicielom spacer i wysikałem się na podłogę zanim zdążyli się zebrać) lubiłem bawić się moim ukochanym sznurem.....


....zapoznawać się z aparatem......


....przyzwyczajałem się do klatki (sądząc po rozmiarze klatki moi kochani właściciele zamierzali kupić sobie słonia, ale jednak zdecydowali się na pieska i to nie doga niemieckiego tylko niedużego whippeta).....


....czasem sobie odpoczywałem na kołderkach....


....a czasem na Panci....




No dobrze już sobie odpocząłem, więc trzeba było wymyślić dla mnie jakąś atrakcję. Uznałem, że gryzienie patyka może być fajne, szczególnie w alternatywie dla obgryzania mebli...



...ale mogło to być również prezentowanie mojej pięknej charciej sylwetki.


W moim szczenięcym życiu wiele się działo. Uczyłem się na przykład chodzenia przy nodze...


....siadania.....


....warowania.....


.....i w końcu się zbuntowałem....


....więc poszedłem spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz